niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 10

Z lasu wyszedł Aaron trzymając w ręce pistolet. Spojrzałam na niego przerażona.
- Jesteś zmiennokształtną, zaraz zobaczysz..wyleczysz się..
Kręciłam głową i próbowałam się ruszyć, żeby być daleko od niego, z ust wypłynęła mi krew.
Aaron nagle został powalony na ziemie. Do mnie podbiegła Klaudia - Wyjdziesz z tego syszysz? Patrz na mnie nie zasypiaj..
- Zzzimno..
- Patrz na mnie rozmawiaj ze mną - okryła mnie swoją bluzą
Zamknęłam oczy i zaczęłam odpływać, kiedy poczułam nowy jeszcze gorszy ból. Otworzyłam oczy i zobaczyłam klęczącego obok i trzymającego w zakrwawionej ręce kulę - Spokojnie...musisz usiąść.. - pomógł mi. Wokół nas stali Lydia, Wesley. Drew, Jai, Luke, Beau, George, JJ, Jaymi, Josh, James, Skip, Daniel, Greg, Micky i Dan. Chawick i Sharman trzymali szarpiącego się Aarona.
- Maggie..kula przyśpieszyła przemianę..musisz wybrać jednego z nas oprócz Wes'a, JJ'a i Jaymi'ego, aby ci pomógł przed to przejść.. - George
Mimo, że wszyscy tu obecni byli moimi przyjaciółmi..Jai moim byłym chłopakiem, ale tylko przy jednym z nich czułam się najbezpieczniej i najswobodniej. Wtuliłam się w Keaton'a chowając twarz w jego ramieniu, kiedy się odsunęłam zauważyłam że zostaliśmy sami, reszta zniknęła.
- Nie zaboli cię...po prostu poczujesz lekkie ukłucia jak czubkiem igieł..tylko jeśli mi pozwolisz sobie pomóc..- dotknął mojego ramienia, ból przeszedł, a krew przestała płynąć.
- Jjak..?
Chłopak spojrzał mi w oczy - Wybrałaś mnie?
- Ttak..
Pocałowął mnie, cały świat wokół nas przestał istnieć. Czułam dosłownie to samo co wtedy na imprezie w LA i przed chwilą w lesie. Dotarło do mnie, że za każdym razem to Keaton mnie całował i za każdym razem czułam się jakbym leciała do raju.
Tym razem dreszcz przeszedł w lekkie ukłucia, jak mówił Keaton, to trwało tylko chwilę. Kiedy otworzyłam oczy patrzyłam na jasno brązowego wilka o zielonych, uśmiechniętych oczach.
- Spójrz na siebie..jesteś piękna.. - usłyszałam jego głos w swojej głowie.
Spojrzałam w dół na swoje łapy, moje futro było rude jak moje włosy
- Jesteś liskiem - słyszałam radość w jego głosie.
- Ale jak to możliwe? Czytałam, że Kitsune nie przemieniają się..
- Ty jesteś hybrydą wilka i Kitsune. Jesteś wyjątkowa..nie ma na świecie dwóch takich - polizał mnie
Nagle nabrałam ochoty pobiegać - Złap mnie - szturchnęłam go łbem i pobiegłam w las. Po godzinie biegania w końcu mnie złapał, przekoziołkowaliśmy na ziemi i w końcu wylądował na mnie.
- Mam cię - zaśmiał się
- To nie fair ty jesteś w tym dłużej..i jesteś wilkiem..dużym..- zaśmiałam się
- Dałem ci fory, nie chce skrzywdzić cię maluszku - polizał mnie
- MALUSZKU?! FOCH!
Zamruczał wyszczerzając kły.
- Spadaj zboczeńcu - wytknęłam mu język
- Ok Ok pomyśl, że jesteś człowiekiem - znowu mnie polizał i zszedł ze mnie. Sekundę później oboje byliśmy z powrotem ludźmi. Nie miałam nawet czasu mrugnąć, bo Keaton wpił się w moje usta. Zaskoczona położyłam się na ziemi, po chwili odwzajemniłam pocałunek i wplotłam dłonie w jego włosy.
Po długim(PRZYJEMNYM) czasie oderwaliśmy się od siebie, spojrzał mi w oczy i pogłaskał kciukiem mój policzek.
- Czemu..? Czemu pocałowałeś mnie w LA..nie było cie nawet na imprezie..czemu mi nic nie powiedziałeś..czemu nawet się nie pokazywałeś...?
- Bałem się..że jesteś przeznaczona komuś innemu..a ja pokazując się tobie..robiąc to wszystko otwarcie zniszczę życie temu drugiemu..
- Jesteś najsłodszym chłopakiem jakiego znam..
Uśmiechnął się szeroko - A ty jesteś najsłodszą dziewczyną jaką znam - musnął moje usta, a ja westchnęłam - Uwielbiam jak na mnie reagujesz - wyszczerzył się i przytulił mnie
- Dziękuję, że jesteś- szepnęłam
- Będę zawsze i nigdzie się nie wybieram...Kocham Cię Megan - spojrzał mi w oczy
- Ja Ciebie też Keaton - uśmiechnęłam się i pocałowałam go.

Od tej nocy moje życie zmieniło się diametralnie. Z szarej myszki, nie wierzącej w siebie zmieniłam się w kochaną dziewczynę z zajebistym chłopakiem, który nie widział poza mną świata. On dosłownie nosił mnie na rękach, dzięki niemu zaczęłam akceptować siebie, wszędzie znajdowałam karteczki typu "Kocham Cię" "Pięknie wyglądasz". Keaton jest najlepszym chłopakiem na świecie, nie mogę sobie wyobrazić życia bez niego...może to przez przeznaczenie czy po prostu przez to, że go kocham, ale czułam się z nim jak w raju, niczego mi nie brakowało. Keaton jest moją szansą na lepsze życie...to on jest moim lepszym życiem.
                                                                              
Myślałam, że to opowiadanie będzie dłuższe, ale tak to już koniec, po prostu weny starczyło mi tylko na takie mini opowiadanie. Planuję jednak utworzyć nowe opowiadanie i mam nadzieję, że starczy mi weny na dużo więcej :)

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 9

Minęło kilka miesięcy, Keaton niby ze mną rozmawiał, ale trzymał dystans, nie było już tak jak kiedyś.
Dzisiaj są moje 18-ste urodziny, Klaudia niestety nie mogła przyjechać, Wes pod pretekstem jej ochrony pojechał z nią.
O dziwo na imprezę przyszedł Keaton, pewnie Drew go przyciągnął.
Mimo wszystko starałam się dobrze bawić, jedynymi niepijącymi osobami byli niepełnoletni Stromberg i moja najstarsza siostra Eve, okazało się, że jest w ciąży.
Nagle Greg, mąż Agnes zwrócił się do mnie - Meg, to mamy już jakiegoś trzeciego szwagra?
- Może Keats? - Adam
Pech chciał, że akurat wtedy piłam i słysząc ich słowa zakrztusiłam się.
- Oho, chyb zgadłeś - Greg się zaśmiał
Pokręciłam głową i poszłam do swojego pokoju. Nawet nie wiem ile tam siedziałam, ale nagle wszedł Keaton.
- Już powiedziałeś wszystkie powody dla których nie chcesz się nawet ze mną przyjaźnić?
- Ale ja chcę się z tobą przyjaźnić..
- Od Wigilii odzywasz się do mnie tylko jak musisz..
- Przepraszam...
- Co ja ci zrobiłam?
- Nic..uderzyłem się mocno
- Drew i Wes tłumaczą cię tak samo...
- Za dwa dni ktoś do ciebie przyjedzie i to nie będzie Klaudia..
- Ja do cholery chcę, żeby było jak kiedyś, żebyś ze mną rozmawiał! - miałam łzy w oczach
On bez słowa przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno, wtuliłam się chowając twarz w jego torsie.
Po dłuższej chwili wróciliśmy do salonu, moi szwagrowie docinali nam, że coś długo tam siedzieliśmy i że w moim przypadku to jeszcze za wcześnie żeby zostali wujkami, oberwali od swoich żon i wróciliśmy do kolacji.
Na drugi dzień zrozumiałam, że picie z moją rodziną nie wpływa dobrze na moje gardło, kaca nie miałam, ale ledwo mówiłam, na szczęście moje siostry ubłagały i nie musiałam iść dzisiaj do szkoły.
Cały dzień pisałam z Lydią, pół nocy w sumie też.
Niestety nadszedł wtorek i musiała wrócić do szkoły. Cieszyłam się, że między mną i Keats'em było po staremu, znów siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy całe lekcje. Dzięki jego towarzystwu dzień w szkole minął mi bardzo szybko, kiedy wychodziliśmy z budynku podszedł do nas..
- Jai?
- Hej - uśmiechnął się
- Co tu  robisz?
- Odwiedzam cię
- Ale.. - obejrzałam się, ale Keaton'a nigdzie nie było
- Poszedł już  - Jai
- Ale czemu?
- Jaidon? No proszę a jednak to prawda - ze szkoły wyszedł Aaron
- Co prawda? - patrzyłam na obu zdezorientowana
- Jesteś jedną  z nas - Aaron
- Że co? - wkrzytusiłam
- A co to? Mój kochany kuzynek nie powiedział ci wszystkiego?
- Kuzynek??
- No proszę - Aaron się zaśmiał - Nasz słodki Keaton nie pochwalił się, że jest moim bratem ciotecznym. Cóż, Jai wytłumaczy ci to co tyczy się twojej ukrytej natury - zniknął dosłownie
- Chodź wyjaśnię ci wszystko - Jai mnie objął i poszliśmy do lasu niedaleko szkoły
- O co tu chodzi?
- Jesteś zmiennokształtną, każdy kto jest przygotowywany od dziecka ma pierwszą przemianę w wieku 10 lat, ale kiedy rodzice ukrywają to lub dzieci są wychowywane przez Przyziemnych...przemiana następuje kiedy odnajdą pisaną sobie osobę i zrozumieją, że to ona.
- Nie...wam się coś pomyliło
- Nic się nie pomyliło, twoi rodzice byli w naszym stadzie, ale kontakt się urwał nie wiem z jakich powodów. Nie dziwiło cię nigdy, że twoja babcia mam 100 lat i trzyma się tak dobrze? To dla tego, że jest seniorem twojego rodu.
Kręciłam głową - Gdzie jest Keats..on temu zaprzeczy..
- Megan...to on pierwszy zaczął podejrzewać to wszystko..on nas poinformował..I jest coś jeszcze co powinnaś wiedzieć..
- Co?
- Jesteśmy sobie pisani
Otworzyłam szeroko oczy - Cco..?
- Każdy z nas ma kogoś sobie pisanego
Każdy..? Keaton też..- pomyślałam, ale od razu odgoniłam tę myśl - Ale...czemu my mamy być sobie pisani?
- Nie wiem..to..po prostu tak jest
- A może to pomyłka..?
Pokręcił głową i pocałował mnie, zaskoczona oparłam się o ławkę i odwzajemniłam po chwili.
Odsunął się  Daj mi czas a udowodnię ci, że się nie mylę
Byłam w tak wielkim szoku, że tylko pokiwałam głową, nie zaszkodzi mi pozwolenie mu, a jeśli ma rację to..będziemy razem jak to nam pisane.
Mijały tygodnie, Jai przyjeżdżał po mnie codziennie pod szkołę, Keaton znowu się ode mnie odsunął, co najgorsze zaczął się kumplować ze swoim kuzynem Aaronem. Ten drugi ciągle próbował coś ze mną, kupował mi prezenty itd. nie zważał na to, że jestem z Jai'em.
Dzisiaj najmłodszy Brooks zabrał mnie do lasu, tego samego do którego chłopaki zabrali mnie i Klaudię w Wigilię.
- Teleportacja?
- Mam do tego specjalne urządzenie, tylko hybrydy mają naturalną umiejętność teleportacji.
- Oh... a czy hybrydy są pisane zwykłym zmiennokształtnym?
- Nie. Hybryd jest bardzo mało i zawsze są pisani tylko innej hybrydzie.
- Czyli np. Keaton będzie pisany hybrydzie?
- Tak. Wesley już jest pisany hybrydzie.
- Komu..??
- Klaudii
- Ccco...?
- Klaudia jest hybrydą czarownika i feniksa, którym jest i Wesley. Nie zmienia postaci, ale ma ogniste moce itd.
- Czemu dopiero mi to mówisz?
- Bo przed chwilą miała przemianę, dopóki nie zrozumiała tego sama nie mogliśmy nikomu nic powiedzieć.
- Oh..ok..
- Zadzwoni do Ciebie rano, teraz jest zbyt zmęczona i odpoczywa.
- Ddobrze...ale skoro jesteśmy sobie pisani to czemu ja nie miałam jeszcze przemiany?
Westchnął i przeczesał włosy - Możliwe, że ty miałaś rację i nie ja jestem ci pisany
- Jak nie ty to kto?
- Jesteśmy tu po to, a by to sprawdzić - zawiązał mi oczy i pocałował mnie, jak zwykle było to świetne uczucie. Po chwili oderwał się ode mnie i pocałował znowu. Ten pocałunek był intensywniejszy, czułam go w całym ciele. Oblała mnie fala gorąca, a w całej sobie poczułam przyjemne prądy. Gdy oderwał się ode mnie czułam, że mam zawroty głowy.
Odsłonił mi oczy - Który pocałunek był lepszy? W sensie, w którym czułaś wszystko bardziej intensywnie?
- Ddrugi.. - wyjąkałam wciąż łapiąc oddech
Westchnął - Więc ja muszę się usunąć w cień..
-Co?
- Ten drugi pocałunek nie był mój..
- Byłeś tak pewien, że jesteś mi pisany, a pozwoliłeś żeby ktoś inny nie pocałował?
- Musiałem się upewnić..
- Oh daruj sobie Jai, mówiłam..w sumie nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie, a ja nie jestem jedną z was
- Megan...jeśli nie dowiesz się kto jest ci przeznaczony to twoja przemiana...
- NIE JESTEM JEDNĄ Z WAS! - uciekłam
Dotarłam do polanki, kiedy nagle poczułam przeszywający ból w całym ciele. Upadłam skulona na ziemię, nie mogę być zmiennokształtna..Nagle poczułam jak coś spływa mi po ramieniu, dotknęłam tego, mimo późnej pory księżyc w pełni jasno oświetlał polanę, na swoich palcach zobaczyłam krew.
Z lasu wyszedł....

środa, 26 lutego 2014

Rozdział 8

Po rozdaniu prezentów, ja, Klaudia i chłopaki poszliśmy na spacer. Od wielu lat w święta nie padał śnieg, w te było tak samo. Mijaliśmy ludzi śpieszących się do domów na wigilie, prawdopodobnie już ich drugie dzisiaj.
- Są święta a ludzie się śpieszą wszędzie.
- Nikt nie chce być sam w święta, śpieszą się do rodzin. Wiecie, że Eve i Agnes przyszły do nas na wigilię dopiero po kolacjach u rodzin Adama i Greg'a.- pokiwali głowami.
Nagle Wesley się zatrzymał - WŁAŚNIE!
- Nie drzyj mordy kozo! - Lydia
- Nie jestem kozą mała, wsiadać wszyscy do samochodu
Klaudia kopnęła go między nogi, chłopak pisnął i skulił się - Nie mów do mnie mała - wysyczała i poszła do auta.
Chłopaki tłumiąc śmiech, posadzili go z przodu na miejscu pasażera. Ja wylądowałam miedzy moja przyjaciółką a Keaton'em, Chadwick prowadził.
W drodze zauważyłam, że wymieniają ze sobą spojrzenia, domyśliłam się, że rozmawiają.
Od Lydii buzowała wściekłość, ręce zaciśnięte w pięści trzymała na kolanach.
- Niezły kop - powiedziałam do niej cicho, poczułam jak złość opuszcza ją i ogarnia ją radość
Uśmiechnęła się - Cały wieczór chciałam to zrobić, ale nie miałam pretekstu
Zaśmiałam się - Nerwus - przytuliłam ją - Ale nie rób tak więcej, bo mu coś uszkodzisz
- Jeśli znowu mnie wkurwi, to nie ręczę za siebie
- Proszę...
Westchnęła i objęła mnie - Tylko dla Ciebie..
- Yay - :3 wtuliłam się w nią
Nagle Drew skręcił do lasu.
- Tylko nas tkniecie, to każdemu urwę orzeszki, zrobię z nich masło orzechowe i każę zjeść - Lydia
Keaton się zakrztusił powietrzem - Zaczynam się zastanawiać czy nie jesteś zbyt agresywna..Spokojnie nic wam nie zrobimy, chcemy wam tylko coś pokazać..i NIE, nie to co chcesz nam urwać - wysiedli
- Trzymamy się z tyłu, jakby co łatwiej będzie nam uciec - oi sis..nie wiesz czym oni są i z łatwością nas dogonią..
Po 20 minutach marszu doszliśmy na niewielką polankę w środku lasu. Po środku stały dwie małe sarenki.
- Ojej..
- Od kiedy jesteśmy w Polsce, przychodzimy tu co wieczór, zawsze tu są - Drew
- Najpierw się bały, ale kiedy zaczęliśmy je karmić zaufały nam - Wesley
Keats szedł w ich stronę z wyciągniętymi rękoma, zwierzątka spojrzały na niego, podeszły i zaczęły jeść. Jednak po chwili uciekły, chłopaki stanęli przed nami, napięli mięśnie i mogłabym przysiądz, że zaczęli węszyć.
- Wracać do samochodu...NATYCHMIAST! - Wesley
Krzaki na drugim końcu polany poruszyły się - Cholera.. - syknął Drew, a Keaton i Wes wzięli nas na ręce i posadzili na najwyższej możliwej gałęzi drzewa obok.
- Zdejmijcie nas! - Klaudia. W tym momencie z lasu wyszedł wielki niedźwiedź - Oh shit...
Usłyszałam ciche powarkiwania pod nami, spojrzałam tam, chłopaki przemieniali się. Keaton miał najjaśniejsze futro, najciemniejsze Wesley, Drew za to był największy.
Rzucili się na zwierza, ich kły wbijały się w gruba skórę. Nagle Keaton został trawiony przez niedźwiedzia, odleciał i uderzył w drzewo. Wystraszona wychyliłam się, żeby zobaczyć czy się podniesie, ale spadłam.
-Megan! - krzyknęła Lydia i poleciała za mną. Nie wiem jakim cudem wylądowałam bezpiecznie na nogach i złapałam ją - Jak ty..
- Nie pytaj..- postawiłam ją. Podbiegł do nas Wesley
- Idź pomóż Drew, nam nic nie jest - powiedziała do niego. Była wystraszona ale i zszokowana.
Ja pobiegłam do Keaton'a, leżał nieprzytomny i zakrwawiony, ledwo oddychał.
Położyłam rękę na jego boku - Keats...obudź się..jesteś hybrydą..dasz sobie radę.. - nagle krew pod moją ręką przestała płynąć, kiedy zabrałam rękę rany już nie było, a on otworzył oczy. Odetchnęłam i pogłaskałam go po łbie - Leż..chłopaki dadzą sobie radę - usłyszałam pisk i szybko obejrzałam się za siebie. Nad Lydią, na dwóch łapach stał niedźwiedź. Wesley skoczył na niego wgryzając się w jego szyję, po chwili szarpaniny wieki zwierz padł martwy. Patrzyłam na tę scenę w wielkim szoku, nie mogłam uwierzyć, że Wes..sam jeden zabił wielkiego niedźwiedzia, co prawda jako zmiennokształtny ma więcej siły, ale nawet dla niego byłoby to trudne. Chłopak zmienił się w człowieka, a moja przerażona przyjaciółka wtuliła się w niego.
Spojrzałam na Keaton'a, leżał na łapach, a w jego oczach, które jako jedyne się nie zmieniły, również malowało się zdziwienie.
Podbiegł Drew w postaci człowieka - Młody nie ruszaj się, mocno oberwałeś w głowę, możesz mieć wstrząs mózgu - patrzył na niego - Cco?? - spojrzał na mnie, kiwnął głową i odszedł.
Spojrzałam na młodszego Stromberg'a, siedział obok w ludzkiej postaci
- Miałeś leżeć
- Czuję się dobrze, a ty?
- Pomijając szok po spadaniu z drzewa..
- Po czym?!
- Nie wiem jak ale wylądowałam na nogach... i złapałam Lyd
Chłopak przyglądał mi się dłuższą chwilę i wstał - Powinniśmy wracać... - poszedł do reszty, a do mnie podbiegła Klaudia i mocno mnie przytuliła
- Jesteś cała? - zapytałam przytulając ją mocno
- Fizycznie tak, ale psychicznie..nie ogarniam nic..
Opowiedziałam jej wszystko - Teraz pierwszy raz widziałam przemianę..
Spojrzałam na przyjaciół, mimo że zgubiłam okulary i widziałam wszystko rozmazane to po ich gestach widziałam, że się kłócą. Usłyszałam krótki fragment tej wymiany zdań:
Powiedziałeś jej?! Bez naszej zgody?! - Drew
- Co miałem zrobić?! Rany mi same zniknęły! - Keats
- To trzeba było odwołać spotkanie, albo przyjść później! - Wesley
- I tak by się dowiedziała dzisiaj! To twój pomysł, żeby je tu zabrać! - Keats
- Skąd mogłem wiedzieć, że zaatakuje nas niedźwiedź?! - Wes
- Po cholerę tak bardzo chciałeś im pokazać to miejsce!? - Keats
- To nie zmienia faktu, że powiedziałeś jej bez uzgadniania tego z nami! - Drew
- Tak zawsze ja najgorszy! To Wesley dzisiaj się przemienił pierwszy! - Keats
- To była konieczność! Musieliśmy je ochronić! - Wes
Jego brat zamilkł i spojrzał na nas, resztę "rozmowy" kontynuowali ciszej.
- O co się kłócą? - Lydia
- O to, ze Keaton powiedział mi czym są, bez uzgadniania tego ze mną..teraz nie słyszę, za cicho rozmawiają
- A wcześniej słyszałaś?
- Tak..a ty nie? - zapytałam, a ona pokręciła głową - Oh..cóż, widocznie ledwo widzę to mam lepszy słuch..
Podszedł do nas Chadwick - Chodźcie, powinniśmy wszyscy odpocząć..pogadamy jutro..
- Ok, ale zgubiłam okulary..
- Ei poszukajcie okularów Meg! - Wesley zaczął szukać, a jego brat poszedł sobie
- Mocno się uderzył... źle się czuje.. - tłumaczył do Drew
- Mhm..na pewno - odebrałam od Wes'a swoje okulary i poszliśmy do samochodu.
Keaton siedział już z przodu na miejscu pasażera. Ja wcisnęłam się na miejsce za fotelem Drew, Klaudia usiadła po środku a obok niej Wesley. Pierwszy raz miałam ochotę kopnąć jego młodszego brata, spadłam z drzewa kiedy bałam się czy nic mu nie jest..sam się martwił a teraz nawet nie patrzy na mnie. Nagle zachciało mi się płakać, odwróciłam głowę twarzą do okna, żeby nikt nie widział. Kiedy dojechaliśmy pod mój dom, szybkim ruchem wytarłam łzy które zdążyły wypłynąć z moich oczu. drew i Wesley poszli z nami na górę, pożegnać się z moją rodziną i zabrali prezenty. Ja nie miałam ochoty siedzieć dłużej, więc pod pretekstem, że się źle czuje poszłam spać. Jednak zasnęłam dopiero kiedy przyszła Klaudia, ponieważ nie mogłam sie wcześniej uspokoić.
                                                                                   
Rozdział napisałam dwa dni temu, ale nie miałam siły go dodać. Od tygodnia tylko coś zjem jest mi niedobrze(NIE NIE JESTEM W CIĄŻY XD). Idę dzisiaj do lekarza...więc postanowiłam dodać rozdział wcześniej :)
Miłego czytania kochani :*

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 7

Wesley zawiózł nas do mojego domu, całą trójką uparli się, że pomogą mi wejść na górę. W mieszkaniu Keaton pomógł mi się położyć do łóżka, a Wes i drew przynieśli ciepłą herbatę, wodę i tabletki przeciwbólowe. Pomogły dość szybko i nie wiem nawet kiedy zasnęłam.
Obudziłam się kilka godzin później, czułam się dużo lepiej, nic mnie nie bolało, byłam tylko trochę zaspana. Poszłam do salonu, gdzie moja mama oglądała telewizję, kiedy zobaczyła, że wstałam podeszła i dotknęła mojego czoła.
- Jak się czujesz?
- Dużo lepiej - uśmiechnęłam się lekko
- Widzę, że chłopacy zaopiekowali się tobą dobrze, muszę im podziękować
- Dawno poszli?
- Kilka minut temu, wyszli jak ja przyszłam - uśmiechnęła się - Siadaj, zrobię ci herbaty - pocałowała mnie w czoło i poszła do kuchni.
Kiedy wróciła usiadła obok mnie - Skądś kojarzę twoich kolegów - podała mi parujący kubek z piciem - Czy to nie są jedni z tych twoich zespołów?
Pokiwałam głową - Emblem3, Keaton i Wesley to rodzeni bracia, Drew znają tak długo, że jest dla nich jak przybrany brat
- Mili chłopcy, a ten Keaton bardzo ładny..pamiętasz co ci mówiłam? Chłopak ładniejszy od anioła to nie dobrze
- O czym mówisz?
- Wiem, że szalałaś za nim
Zarumieniłam się - Mamo! To kolega, ma tyle pięknych fanek, że znajdzie sobie kogoś.
- No dobrze skarbie - pogłaskała mnie po głowie uśmiechając się pod nosem.
Minęły dwa tygodnie, codziennie odwiedzał mnie Keats, podawał mi lekcje, pomagał jak czegoś nie rozumiałam, za to ja mu pomagałam z polskim. Na lekcjach siedział z Danielem, który umiał trochę angielski, więc tłumaczył mu jak umiał lekcje.
Od Marty dowiedziałam się, że Aaron ciągle docinał Keaton'owi i mówił wszystkim jaki to on nie jest beznadziejny i rozpieszczony. Mój przyjaciel jednak to ignorował, z czego się cieszyłam, bo Aaron chciał tylko go sprowokować.
Tak się złożyło, że Klaudia też się rozchorowała, więc mogłyśmy pisać ze sobą całymi dniami, dopóki nie nadchodził czas przyjścia młodego Stromberga, zawsze mnie wyganiała i tak samo było dzisiaj.
(rozmowa na gadu)
- "Dobra sio już! Masz z nim spędzić jak najwięcej czasu i pewnego pięknego dnia będziesz mi pisać, że z nim jesteś, a ja mimo że nie lubię piszczeć, zacznę bo spełnisz swoje marzenie :3"
- "Co wy macie z tym, że mamy być parą? Najpierw moja mama sugeruje, że mi się podoba, teraz ty co jest? xD"
-"Bo cię znamy :3 Wiemy, że za nim szalejesz, pamiętam jak ciągle na wyjeździe słuchałaś E3. Swoją drogą ten Wesley wygląda i brzmi jak koza XD"
-"Jaasne XD Lubisz go baaardzo :3"
-"Kozę?! Fuuuj! xD Idź już, bo masz objawy odstawienne Keaton'a xD"
-"Spadaj debilu! xD Idę już, bd wieczorem :*"
-"Papa :* Zdaj mi relację potem :3"
Wyłączyłam gadu i nagle dostałam sms'a :
"Przyjdź na pola za twoim blokiem
~ Keaton"
Zdezorientowana ubrałam się i wyszłam, rozglądałam się za nim, ale nigdzie go nie było.
- Psst..tutaj - usłyszałam
- Keaton? Co ty...O MATKO! - zakryłam usta widząc go posiniaczonego, z rozciętą brwią i wargą, rękę przyciskał do boku, ale i tak wisiała pod nienaturalnym kątem
- Ciiicho...Chodź tu..musisz mi pomóc..
Podeszłam niepewnie - Co się stało?
- Małe nieporozumienie...musisz nastawić mi rękę..
- Nnie umiem
Poinstruował mnie, a ja wykonałam to trzęsącymi się rękoma. Keaton krzyknął i zacisnął oczy, poszedł w krzaki, a kiedy wyszedł wyglądał jakby mu nic nie było.
- Zaraz ci wszystko wyjaśnię Megan...
- JJakk..twoja ręka...twarz...a teraz...
- Jestem likantropem...przemieniam się w wilka i szybko się leczę...To o stworzeniach nadnaturalnych to po części prawda...istniejemy..
Zrobiło mi się słabo i oparłam się o drzewo, starałam się oddychać po woli..Keaton coś mówił, ale do mnie nic nie docierało. Zamknęłam oczy i próbowałam go sobie wyobrazić zmieniającego się w wilka.
Poczułam dotyk na swoim ramieniu i podskoczyłam, przed sobą zobaczyłam wielkie niebiesko zielone oczy, znowu zrobiło mi się słabo, tym razem chłopak mnie złapał.
- Zaprowadzę cię do domu - w tym momencie pojawiliśmy się w moim pokoju. pisnęłam wystraszona
- Spokojnie..to jeden z moich talentów, umiem się teleportować
- Wyjaśnij mi...wszystko...
Pomógł mi usiąść a sam zajął miejsce na krześle naprzeciw mnie - Pierwszą przemianę miałem wraz z początkiem dojrzewania, ale są likantropii, którzy nie wiedzą o swojej ukrytej części i nie przejdą przemiany dopóki im ktoś nie pomoże. Moja rodzina to wielowiekowy ród Alfa, zawsze najstarszy z synów obejmuję posadę samca Alfa. W mojej rodzinie będzie nim Wesley, w grudniu oficjalnie zostanie mianowany, kiedy skończy 21 lat. Odpowiadając na pytanie, które chcesz zadać..tak Drew też jest jednym z nas i nie używaj pojęcia wilkołak, to obraźliwe trochę zważywszy na to, że zwykle w filmach pokazują nas jako krwiożercze bestie.
Otworzyłam usta zdziwiona - Skąd wiesz o co chciałam zapytać?
- Czytam ci w myślach..same przylatują nie umiem ich zablokować
Zarumieniłam się - Zawsze je słyszysz?
- Jak się skupie na tobie - odpowiedział lekko się rumieniąc
- Oh..
Nie mógł jednak kontynuować, bo wróciła moja mama, obiecał, że dokończy kiedy będzie okazja. Ta jednak przez najbliższy tydzień się nie nadarzyła. Kiedy wróciłam do szkoły, dowiedziałam się, że to Aaron tak załatwił Keaton'a. Miałam ochotę go rozszarpać, ale przypomniałam sobie prośbę mojego przyjaciela, nie mogę nikomu powiedzieć, że znam prawdę, zwłaszcza Aaron'owi, to jego kuzyn.
W końcu nadeszły święta, to serio czas cudów, obudziłam się dzień przed Wigilią a w salonie siedziała Klaudia. Nie mogłam uwierzyć, że to ona, zaczęłyśmy się przytulać i witać, jeszcze nigdy nie widziałam jej tak uśmiechniętej. Okazało się, że moi rodzice sprowadzili ją tu na święta(NAJLEPSZY PREZENT  EVER! <3). W Wigilię czekała mnie kolejna niespodzianka, moja mama zaprosiła chłopaków na święta do nas, w podziękowaniu za pomoc mi oraz, żeby nie spędzali świąt samotnie. Na kolacji Klaudia co chwila docinała Wes'owi a on jej, zachowywali się jak dzieci, ale zawsze mówię "Kto się czubi, ten się lubi", więc sądzę, że nie potrwa długo zanim od docinek przejdą do buziaków (;3).
                                                                                 
To cud, że tak szybko napisałam rozdział. Nie wiem co się do tego przyczyniło, nuda na lekcjach dzisiaj czy błagania Klaudii o rozdział, a może oba ? :D
W każdym razie jest i mam nadzieję, że wam się spodoba :)

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 6

- To pewnie wasz nowy kolega - wychowawczyni wstała, a do klasy wszedł...średniego wzrostu chłopak z ciemno blond włosami i niebiesko-zielonymi oczami.
- Witaj Keaton
Chłopak skinął głową i rozejrzał sie po klasie, kiedy zobaczył, że wszyscy na niego patrzą zauważyłam, że lekko się zarumienił.
- Megan - spojrzałam na wychowawczynię - Usiądź z kolegą, będziesz mu tłumaczyła, bo on przyjechał z Ameryki i nie zna jeszcze polskiego zbyt dobrze - kiwnęłam głową, wzięłam swoje rzeczy i usiadłam w ławce pod ścianą
- Keaton, usiądziesz ze mną ok? - powiedziałam
 Znowu skinął głową i zajął krzesło obok mnie, nie odezwał się ani słowem na lekcji, kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę wyszedł z klasy. Do mnie dosiadł sie Aaron
- Widze że musisz siedzieć z tą niezdarą
- Znasz go?
- Jasne, to jego rodzina organizuje te nasze zjazdy w LA
- Serio? - zdziwiłam się
- No, sławni rodzice i wujek, on z bratem i przyjacielem zespół - prychnął - Takie coś w zespole..ciągle się wstydzi - przekręcił oczami - No cóż ja życzę powodzenia, ale muszę na chwilę iść bo mnie wołają - uśmiechnął się i poszedł do chłopaków.
Ja wyszłam z klasy, bo zrobiło mi się strasznie duszno. Usiadłam na parapecie i oparłam głowę o zimną szybę. Moja szkoła jest chyba najcichszą szkołą, za to ją między innymi lubię(tak tak lubię szkołę ale nie za naukę :D)
- Wszystko ok? - usłyszałam czyjś głos
Spojrzałam w bok i zobaczyłam obok siebie Keaton'a - Tak.. - odpowiedziałam
- Jesteś blada
- Zawsze jestem
- Nie byłaś tak blada jak siadałem z tobą - odpowiedział przyglądając się mi
- Trochę źle się czuję..to wszystko..- oparłam głowę o ścianę i zamknęłam oczy
- Powinnaś iść do pielęgniarki
- Chyba masz rację - zeszłam z parapetu i lekko zakręciło mi się w głowie, upadłabym gdyby Keaton mnie nie złapał.
- Zaprowadzę cię - powiedział bardzo cicho
- Dziękuję - oparłam się lekko na nim i poszliśmy
W GABINECIE PIELĘGNIARKI
Pani Andrzejczak kazała mi się położyć na leżance i zmierzyła mi ciśnienie
- No dziewczyno..ciśnienie masz wariackie, do tego gorączkę - zapisała w notesie - Musisz iść do domu, ale samej cię nie puszczę, jeszcze zemdlejesz
- Mój tata jest w pracy, a mama zajmuje się moją babcią
- Poczekajcie tu
- Gorzej? - zapytał mnie Keaton
- Głowa mnie boli - odpowiedziałam i zamknęłam oczy, Keaton nic nie odpowiedział, usłyszałam tylko że usiadł na krześle
Chwilę później wróciła pielęgniarka - Nikt nie może cię zawieźć, wszyscy nauczyciele mają lekcje. Na prawdę nikt nie może po ciebie przyjechać?
Pokręciłam głową, w tym momencie odezwał się Keaton - Proszę pani, ja mogę ją zawieźć
- Ale...jesteś uczniem - spojrzała na nas oboje - A od cb mógłby ktoś przyjechać?
- Mój brat i przyjaciel mają samochód i prawo jazdy
- Porozmawiam z waszą wychowawczynią i musimy zadzwonić do twojego rodzica, że będziesz wracała z kimś innym
- Ja zadzwonię - powiedziałam, pielęgniarka pokiwała głową i wyszła
Ja zadzwoniłam do mojej mamy, nie chciała się zgodzić, ale kiedy powiedziałam jej, że to moi kumple z wakacji, wyraziła zgodę(trochę skłamałam i pomyślała, że to Micky i reszta, ale na prawdę źle się czułam)
Do gabinetu wróciła pani Andrzejczak - Rozmawiasz z mamą? Podaj mi telefon - zrobiłam to o co prosiła, chwilę porozmawiała i rozłączyła się oddając mi telefon - Dobrze, zdzwoń po brata czy przyjaciela, ale jedynym warunkiem jest to, że też masz jechać.
- Dobrze proszę pani, ja pójdę po nasze rzeczy - wyszedł, pielęgniarka zaprowadziła mnie do holu i powiedziała portierowi, żeby wypuścił mnie i chłopaka który będzie szedł ze mną.
Nie wiem jakim cudem, ale kiedy pielęgniarka wróciła do siebie, Keaton wyszedł z szatni z naszymi rzeczami - Jak ty tak szybko...skąd..które moje..eee? - spojrzałam na niego zdezorientowana
Zaśmiał się - Byłem dzisiaj wcześniej, żeby załatwić ostatnie sprawy i widziałem jak wchodzisz do szatni, i jestem szybki - podał mi rzeczy, nie zadawałam więcej pytań, ubrałam się i chciałam wziąć swój plecak, ale on go wziął - Źle się czujesz, ja go wezmę - uśmiechnął się lekko, odwzajemniłam uśmiech i wyszliśmy. Pod szkołą na podjeździe czekał samochód...co ja mówię wypasiona bryka, a obok niej stało dwóch chłopaków.
- Yo Wes! otwieraj bagażnik! - krzyknął Keaton
- A może się przywitasz braciszku ? - zaśmiał się i go przytulił - No maluszku - :3
- Puszczaj głąbie - zaśmiał się i wrzucił nasze plecaki do bagażnika - To jest Megan, Megan to głupi i głupszy czyli Wesley, mój starszy brat i Drew mój drugi starszy "brachol" - :D
- On jest głupszy - powiedzieli obaj
- Sama zobaczysz w czasie tej drogi, który jest głupszy - Keton pomógł mi wsiąść do auta
W czasie drogi, zadzwoniła moja mama, że wyciągnęła mi kartę do lekarza, chłopaki uparli się, że pojedziemy od razu, więc musiałam im pokazać drogę.
W poczekalni była tylko jedna starsza pani z mała dziewczynką, usiadłam z Keaton'em obok niej, Wesley i Drew usiedli przy stoliku dla dzieci i zaczęli się bawić z dziewczynką.
- Uwielbiają dzieci, a zwłaszcza kiedy mają pretekst do zabawy zabawkami, wiesz niby z dziećmi się bawią - zaśmialiśmy się - przepraszam na chwilę, a ty ani waż się wstawać - poszedł do łazienki
- Masz bardzo troskliwego chłopaka - uśmiechnęła się do mnie staruszka
- Oh..nie jesteśmy razem, właściwie dzisiaj się poznaliśmy, ale podobno na wakacjach razem byliśmy
- No cóż, wyglądacie jak para i pasujecie do siebie - uśmiechnęła się znowu, w tym momencie od lekarza wyszła poprzednia osoba, więc kobieta zabrała dziewczynkę i weszła do środka. Fakt, że mała poszła nie zbyt zasmucił chłopaków, bo bawili się dalej. Kiedy wrócił Keaton, ogarnął ich i usiedli obok nas.
- Podobno byłaś z nami na wakacjach - zaczął Drew
- A tak, nawet nie wiedziałam, ale Aaron mi powiedział, że to rodzice Wesley'a i Keaton'a organizują co roku zjazdy w LA
Cała trójka spojrzała po sobie - Byłaś w tym roku na zjeździe?
- No..wygrałam wyjazd z moją przyjaciółką, w dziwny sposób, ale udało nam się..mimo ucieczki z domów itd..
- Ucieczki? - Wesley
Na szczęście w tej chwili gabinet się zwolnił, Keaton pomógł mi wejść, mimo moich zapewnień, że nie zemdleję. Pani doktor zbadała mnie i okazało się, że mam grypę, dostałam antybiotyk i zwolnienie na dwa tygodnie. Kiedy wychodziłam z pokoju, Keaton podszedł i objął mnie w talii, żebym nie upadła, poczułam dziwne mrowienie w miejscu gdzie położył swoją dłoń..
- Ehh...nie dotrze do Ciebie że mi lepiej co?
- Przezorny zawsze ubezpieczony - powiedział, za nami usłyszałam jakieś chichoty, odwróciłam się, na krzesłach siedziały trzy dziewczyny i patrzyły co chwila na chłopaków. Kiedy zobaczyły, że Keaton mnie obejmuje ich miny zmieniły się diametralnie, patrzyły na mnie jakby chciały mnie zabić. Odwróciłam wzrok od nich i wyszłam z chłopakami.
                                                                                                  
Przepraszam, że tyle nie pisałam, ale wiecie jak to z weną :C Jednak wróciła..ciekawe na jak długo :)
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :D

Keaton Stromberg (17l.)
Pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, a dokładniej ze Stanu Waszyngton. Obecnie mieszka wraz z Wesley'em i Drew w Los Angeles.

Wesley Stromberg(20l.)

Drew Chadwick(21l.)


Cała trójka zna się od dziecka, od 9 lat grają razem, jednak jako Emblem3 zabłysnęli dopiero w 2012 roku w Amerykańskim XFactor. Kidy na wywiadach mówią, że zespół składa się z dwóch braci, oni zawsze poprawiają, mówiąc, że z trzech, ponieważ Drew jest dla nich jak przybrany brat.

wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 5

- Co byś zrobiła ? Przytuliła wilka ? - prychnęłam do siebie i znowu usiadłam pod drzewem
- To raczej byłoby niewykonalne - usłyszałam męski głos. Spojrzałam w górę - Zważywszy na to, że może być niebezpieczny - dodał - Jestem Aaron - uśmiechnął się
- Co robisz sam w lesie ? - zapytałam go
- Mógłbym zadać ci to samo pytanie, nigdy nie spotkałem tu żadnej dziewczyny
- Nie mam nic do stracenia..-wzruszyłam ramionami
Chłopak usiadł obok mnie opierając się o drzewo, nic nie mówił, tylko siedział z zamkniętymi oczami.
- Dobra o co ci chodzi ?
Otworzył jedno oko i spojrzał na mnie - O nic, lubię cieszyć się naturą, a jak mam takie towarzystwo to jeszcze bardziej mi się to podoba - policzki zrobiły mi się czerwone, a on zamknął oko i uśmiechnął się - Słodko wyglądasz
- Nawet nie znasz mojego imienia, a już takie teksty walisz ?
- Jestem bezpośredni - otworzył oczy i spojrzał w niebo - Serio się nie boisz ?
- Mówiłam, nie mam nic do stracenia...
- Zawahałaś się- skierował swój wzrok na mnie
- Poznałam tu...jak myślę moją przyjaciółkę..jest moim całkowitym przeciwieństwem, ale dogadujemy się jakbyśmy znały się całe życie, często mówimy to samo, czujemy się źle w tym samym czasie
Usiadł przyglądając się mi, jego oczy jakby zaświeciły się na złoto - I nigdy jej nie poznałaś wcześniej ? - pokręciłam głową - Cóż to będzie przyjaźń na całe życie - uśmiechnął się i wstał - Niestety muszę już iść, ale zdradź mi swoje imię
- Megan
- Zatem do zobaczenia wkrótce Megan - ukłonił się i poszedł
Siedziałam tam jeszcze chwilę, próbując dotrzeć skąd Aaron się tu wziął, lecz nagle zaczęło padać, więc zostałam zmuszona wrócić. Przeprosiłam Joe'go, wytłumaczyłam, że to wina alkoholu który wypiłam, a on uwierzył. Potem wróciliśmy do hotelu, gdzie czekała policja.
- Co się dzieje panie Gryffin ? - zapytał Dan
- Musimy was zabrać dziewczynki - powiedział, a do nas podeszło dwóch policjantów
- Co ?! Zostawcie nas! - Klaudia się szarpała
- Panie Gryffin co pan robi ?! - Joe
- Te dziewczyny uciekły ze swoich domów, ich rodzice odchodzą od zmysłów - powiedział i zaciągnęli nas do radiowozu. Kilka godzin później leciałyśmy już samolotem.
- Wasi rodzice odchodzą od zmysłów od wielu tygodni. Jak mogłyście im to zrobić ?
Lydia prychnęła, wiedziałam jak wygląda sytuacja w jej domu, jednak miałam nadzieję, że ta ucieczka była dla nich impulsem dzięki któremu przejrzą na oczy. Ja milczałam..boję się widoku mojej mamy...nienawidzę samej siebie za to że ją zostawiłam, ojcem się nie przejmuję, mam go gdzieś.
Na lotnisku, obie przeżyłyśmy szok, byli tam nasi rodzice z naszymi siostrami. Myślałam, że nas uduszą, ale nie było żadnych krzyków, po prostu nas przytulali. Okazało się, że miałam rację, zrozumieli jak strasznie się zachowywali(ciekawe na jak długo mój ojciec będzie to pamiętał). Klaudia i jej rodzina zostali w hotelu na tydzień, aż niestety musieli wrócić, jednak to nie zerwało naszej przyjaźni.
Nadszedł czas rozpoczęcia roku szkolnego, jak zawsze był apel i po nim udaliśmy się do klas.
Usiadłam w swojej ławce.
- Macie nowego ucznia, Aaron tak ?
- Tak pani profesor - spojrzałam w górę i zobaczyłam chłopaka z lasu w LA
- Usiądź Aaronie, podam wam plan lekcji - chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko. Zajął ławkę za mną. Nasza wychowawczyni podała nam plas lekcji i mogliśmy wrócić do domów. Wyszłam ze szkoły z paroma osobami z klasy.
- Miło was poznać - podszedł Aaron - Mam nadzieję, że uda nam się dogadać - uśmiechnął się szeroko, co jak zauważyłam, spodobało się dziewczynom.
- Na pewno - odezwała się Paula uśmiechając się szeroko
Chłopak spojrzał na mnie - Hej Megan - uśmiechnął się szerzej
- Hej, jednak poznałam twoje imię - odwzajemniłam uśmiech
- Tajemniczość dodaje czegoś fajnego w znajomości
- Tak, myślałam, że uciekłeś z psychiatryka
Zaśmiał się - Aż tak źle ze mną nie jest. O mój samochód, muszę lecieć - pożegnał się z nami i poszedł
- Samochód ? To prawie limuzyna - Patryk
Aaron pomachał nam przez okno i odjechał, my poszliśmy w stronę przystanku.
- Skąd go znasz ? - zapytała Ada
- Hm..? Aarona ? Poznałam go na wakacjach - odpowiedziałam
- Niezłe ciacho, a jak się na ciebie patrzył, a ty mówiłaś, że żaden na ciebie nie spojrzy - zaśmiała się Paula
- Oi cicho, spotkałam go raz..w dziwnym miejscu na spotkanie
- W klubie ze striptizem ? - wyszczerzył się Daniel, a co oberwał od Marty
- Dzięki Marta - zaśmiałam się - Nie głąbie, w lesie
- Poszliście do lasu narobić hałasu ? - Daniel, tym razem oberwał ode mnie
Na szczęście przyjechał mój autobus i odjechałam z Martą.
Czas jakoś leciał, Aaron robił furorę w klasie..sorry w szkole, co przerwę wszystkie dziewczyny leciały do niego, co bardzo mu się podobało. Czasem ze mną rozmawiał, ale zaraz pojawiała się jakaś dziewczyna i stawałam się niewidzialna.
Dzisiaj jest 2 grudnia, nauczycielka polskiego jest chora, wiec mamy zastępstwo z naszą wychowawczynią. Siedziałam i gadałam z Martą, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- To pewnie wasz nowy kolega - pani wstała, a do klasy wszedł...
                                                                             
Nie miałam, weny, ale Kicu mnie błagała, więc napisałam krótki rozdział (taki prezent świąteczny dla siostrzyczki <3) XD
Mam nadzieję, że nie macie dość mojego bazgrolenia i czytacie to jeszcze :)
WESOŁYCH RODZINNYCH ŚWIĄT, ŻEBYŚCIE NIE PRZYTYLI OD JEDZENIA XD WYMARZONYCH PREZENTÓW I ZDROWIA KOCHANI <3

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 4

Na szczęście mnie nie przesłuchiwali, szybko na komisariat dojechali Klaudia i Micky. Na miejscu był już inny chłopak, rozpoznałam, że to Daniel Sharman, jednak nie mogłam rozkminić co on tu robi.
- Daniel ? Co tu robisz ? - zapytał Micky
- Hej myszor, przyszedłem bo Jai tu wylądował. A ty?
- Dan tu jest, pobił się z Jai'em..
Daniel nic nie powiedział, bo podszedł do nas mężczyzna z siwymi włosami.
- Chyba się przesłyszałem. Jaidon i Daniel się pobili ? Przecież byli lepsi niż bracia..nigdy się nie kłócili..
- Panie Gryffin..- zaczął Micky
- Poszło o głupiego drinka - powiedziałam.  Mężczyzna przyjrzał się mi, jego oczy zaświeciły na żółto, spojrzał na Daniela i poszedł.
Chwilę później wyszedł Dan - Odbiło wam ?! - wytarłam mu krew z łuku brwiowego
-Przepraszam..poniosło mnie..
- Żeby to się nie powtórzyło..-usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i zobaczyłam, że Jai wyszedł wkurzony. Poszłam za nim - Gorzej ci?! Musiałeś zaczynać?!
- On się na mnie rzucił!
-Mogłeś sobie odpuścić!
 -Kupiłem ci drinka na przeprosiny, a ty go oddałaś!
-Wystarczyło przeprosić, a nie wszczynać bójkę!
- Przepraszam ok ?!- krzyknął patrząc na mnie - Przepraszam..-powtórzył cicho
Westchnęłam - Nie mogłeś od razu ? Zaoszczędziłbyś wszystkim problemów..
- Nie wiem co mi odbiło..
- Ok..nie rób więcej takich rzeczy.. - wróciłam na komisariat
- Jest na zewnątrz ? - zapytał Daniel
- Tak - nagle w głowie zaświtał mi pomysł - Może chcesz numer telefonu do Klaudii ?
Jego oczy rozbłysły i uśmiechnięty pokiwał głową, zapisałam mu jej numer w telefonie i poszłam do mojej przyjaciółki. Wróciliśmy do hotelu i padnięta zasnęłam na łóżku.
DWA DNI PÓŹNIEJ
Popołudniu do mojego pokoju wpadła Klaudia z krzykiem i zaczęła skakać po moim łóżku
- Coś ćpała debilu ?
- Idę na randkę z Danielem !! - rzuciła się na mnie i obie zleciałyśmy z łóżka
- Zabić mnie chcesz wariatko ? XD
- NIE ! xD - dała mi buziaka w policzek i wypruła z pokoju
Zaśmiałam się i poszłam się wymyć i jej wybrać ubranie(oczywiście uparła się na trampki :D )
Około 22 wróciła z płaczem.
- Co się stało ? - przytuliłam ją mocno
- Spotkaliśmy jego...dziewczynę - wybuchła większym płaczem. Uspokajałam ją bardzo długo, aż w końcu obie zasnęłyśmy.
Rano obudziłam się przed Lydią, więc zeszłam po śniadanie dla nas.
Wpadłam na kogoś kiedy wysiadałam z windy - Przepraszam - powiedzieliśmy jednocześnie
- Nie masz za co - uśmiechnął się - Jestem Joe
- Megan i skądś cię kojarzę - przyjrzałam mu się
- Ja na pewno bym cię zapamiętał - puścił mi oczko
Nie słodź - zaśmiałam się - Już wiem, Joe Ashman ?
- Bingo, oglądałaś Fright Club ?
- Yep  uśmiechnęłam się
Trochę nam zleciało na rozmowie, przyszli Dan i Micky
- Kurcze...muszę iść do Klaudii
- Z tego co widziałem, to dzieckiem nie jest i sobie poradzi - Dan
- Wczoraj wróciła z nieudanego spotkania z Danielem
- No to wiem, czemu chodzi taki przybity i wkurwiony - odezwał się Jai stojący od dłuższego czasu niedaleko
- Nie podsłuchuj Brooks
- Nie moja wina, że tak głośno mówisz - wytknął mi język - O co poszło ?
- Ma dziewczynę
- On ? Zerwał z Monicą jak tylko wyszliśmy z komisariatu..
- Coś ci nie wieżę Jai
- Poczekaj na górze - powiedział i poszedł
Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do apartamentu. Po 20 minutach przyszedł Jai ciągnąc za sobą Sharmana, któremu podałam śniadanie dla Lydii i wepchnęliśmy go do jej pokoju.
Usiedliśmy na sofie i o dziwo zaczęliśmy normalnie rozmawiać.
Godzinę później Klaudia i Daniel wyszli z pokoju, spojrzeliśmy na nich
- Spróbujemy jako przyjaciele - powiedziała, ale w oczach ich obojga widziałam, że chcieli by więcej.
Po wyjściu chłopaków, Lud przytuliła się do mnie
- Będzie dobrze...sprawdzicie, jak się dogadujecie - powiedziałam
- Dziękuje, że jesteś.. - powiedziała i odsunęła się - Nic nie rozwalone ? Nie było wojny z Jai'em
- Wczoraj mnie przeprosił i chyba nie będzie więcej wojny - uśmiechnęła się do mnie
DWA DNI PÓŹNIEJ
Zostałyśmy zaproszone na imprezę robioną przez grupę Jai'a. Pojechałyśmy tam z Dan'em, Micky'm, Joe'm i Joe'm. W domu przywitali nas Beau, Luke, Skip i James. Nie wiem co się ze mną ostatnio działo, ale stałam się bardzo śmiała. Impreza powoli się rozkręcała z każdym wypijanym kieliszkiem, aż a końcu stało się..Beau wpadł na pomysł
- Pobawmy się w chowanego n naszych zasadach!
- Tak ! Ten kto szuka robi ze znalezionym co chce ! - dodał Skip
Zwykle bym się na taką głupotę nie zgodziła, ale wypity alkohol zaczął mi już mącić w głowie i poszłam się schować. Znalazłam idealną kryjówkę i weszłam do małej garderoby, niestety nie było tu światła i byłam zmuszona siedzieć po ciemku. Nagle usłyszałam skrzypnięcie drzwi, nic nie widziałam, bo zagrzebałam się w ubraniach, jednak ten ktoś mnie znalazł, wpił się w moje usta. Może się to wydać banalne, ale..poczułam jakby poraził mnie prąd, każdy dotyk przyprawiał mnie o dreszcze, każdy pocałunek sprawiał, że oblewała mnie fala gorąca.
- Kim jestem ? - zapytał szeptem
- NNie wiem...Joe ? - powiedziałam pierwsze lepsze imię, jednak nie usłyszałam odpowiedzi a trzaśnięcie drzwiami
Wyszłam i przyszedł mi do głowy pewien(BARDZO GŁUPI) pomysł, poszłam do Joe'ego i pocałowałam go
- Co ty robisz ? - odsunął mnie
- Przepraszam... - uciekłam do lasu, siedziałam tam bardzo długo i próbowałam się uspokoić.
Coś ciemnego mignęło mi przed oczami, wstałam i postanowiłam zobaczyć co to, lecz w połowie drogi zamarłam - To ty..- szepnęłam, patrząc na wilka, którego wcześniej uwolniłam
Zwierze spojrzało na mnie, miał smutne oczy, co spowodowało, że coś mnie zakuło w środku, jednak nie mogłam nic zrobić, bo uciekł
- Co byś niby zrobiła ? Przytuliła wilka ? - prychnęłam do siebie i znowu usiadam pod drzewem
- To raczej byłoby niewykonalne - usłyszałam męski głos
                                                                                    
Wena mi uciekła i długo nie wracała, ale na chwilkę mnie odwiedziła, więc powstał ten rozdział(wiem beznadziejny, ale od długiego czasu mam silne bóle głowy, które nie ustępują i nie mam siły myśleć :C) plus dzisiaj moja babcia ma Setne urodziny i miałam urwanie głowy, ale się udało :)
No cóż..życzę miłego czytania, mam nadzieję, że mnie nie znienawidzicie
Zapomniałam wcześniej dać nowych bohaterów więc proszę oto są :)
Daniel Sharman

Michael "Micky" Parsons
JANOSKIANS
(od lewej) Jai Brooks., Beau Brooks, James Yammouni i Daniel "Skip" Sahyounie

(od lewej) Daniel "Dan" Ferrari-Lane, Joe Ashman, Joe Cooper

Richard Gryffin