piątek, 14 marca 2014

Rozdział 9

Minęło kilka miesięcy, Keaton niby ze mną rozmawiał, ale trzymał dystans, nie było już tak jak kiedyś.
Dzisiaj są moje 18-ste urodziny, Klaudia niestety nie mogła przyjechać, Wes pod pretekstem jej ochrony pojechał z nią.
O dziwo na imprezę przyszedł Keaton, pewnie Drew go przyciągnął.
Mimo wszystko starałam się dobrze bawić, jedynymi niepijącymi osobami byli niepełnoletni Stromberg i moja najstarsza siostra Eve, okazało się, że jest w ciąży.
Nagle Greg, mąż Agnes zwrócił się do mnie - Meg, to mamy już jakiegoś trzeciego szwagra?
- Może Keats? - Adam
Pech chciał, że akurat wtedy piłam i słysząc ich słowa zakrztusiłam się.
- Oho, chyb zgadłeś - Greg się zaśmiał
Pokręciłam głową i poszłam do swojego pokoju. Nawet nie wiem ile tam siedziałam, ale nagle wszedł Keaton.
- Już powiedziałeś wszystkie powody dla których nie chcesz się nawet ze mną przyjaźnić?
- Ale ja chcę się z tobą przyjaźnić..
- Od Wigilii odzywasz się do mnie tylko jak musisz..
- Przepraszam...
- Co ja ci zrobiłam?
- Nic..uderzyłem się mocno
- Drew i Wes tłumaczą cię tak samo...
- Za dwa dni ktoś do ciebie przyjedzie i to nie będzie Klaudia..
- Ja do cholery chcę, żeby było jak kiedyś, żebyś ze mną rozmawiał! - miałam łzy w oczach
On bez słowa przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno, wtuliłam się chowając twarz w jego torsie.
Po dłuższej chwili wróciliśmy do salonu, moi szwagrowie docinali nam, że coś długo tam siedzieliśmy i że w moim przypadku to jeszcze za wcześnie żeby zostali wujkami, oberwali od swoich żon i wróciliśmy do kolacji.
Na drugi dzień zrozumiałam, że picie z moją rodziną nie wpływa dobrze na moje gardło, kaca nie miałam, ale ledwo mówiłam, na szczęście moje siostry ubłagały i nie musiałam iść dzisiaj do szkoły.
Cały dzień pisałam z Lydią, pół nocy w sumie też.
Niestety nadszedł wtorek i musiała wrócić do szkoły. Cieszyłam się, że między mną i Keats'em było po staremu, znów siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy całe lekcje. Dzięki jego towarzystwu dzień w szkole minął mi bardzo szybko, kiedy wychodziliśmy z budynku podszedł do nas..
- Jai?
- Hej - uśmiechnął się
- Co tu  robisz?
- Odwiedzam cię
- Ale.. - obejrzałam się, ale Keaton'a nigdzie nie było
- Poszedł już  - Jai
- Ale czemu?
- Jaidon? No proszę a jednak to prawda - ze szkoły wyszedł Aaron
- Co prawda? - patrzyłam na obu zdezorientowana
- Jesteś jedną  z nas - Aaron
- Że co? - wkrzytusiłam
- A co to? Mój kochany kuzynek nie powiedział ci wszystkiego?
- Kuzynek??
- No proszę - Aaron się zaśmiał - Nasz słodki Keaton nie pochwalił się, że jest moim bratem ciotecznym. Cóż, Jai wytłumaczy ci to co tyczy się twojej ukrytej natury - zniknął dosłownie
- Chodź wyjaśnię ci wszystko - Jai mnie objął i poszliśmy do lasu niedaleko szkoły
- O co tu chodzi?
- Jesteś zmiennokształtną, każdy kto jest przygotowywany od dziecka ma pierwszą przemianę w wieku 10 lat, ale kiedy rodzice ukrywają to lub dzieci są wychowywane przez Przyziemnych...przemiana następuje kiedy odnajdą pisaną sobie osobę i zrozumieją, że to ona.
- Nie...wam się coś pomyliło
- Nic się nie pomyliło, twoi rodzice byli w naszym stadzie, ale kontakt się urwał nie wiem z jakich powodów. Nie dziwiło cię nigdy, że twoja babcia mam 100 lat i trzyma się tak dobrze? To dla tego, że jest seniorem twojego rodu.
Kręciłam głową - Gdzie jest Keats..on temu zaprzeczy..
- Megan...to on pierwszy zaczął podejrzewać to wszystko..on nas poinformował..I jest coś jeszcze co powinnaś wiedzieć..
- Co?
- Jesteśmy sobie pisani
Otworzyłam szeroko oczy - Cco..?
- Każdy z nas ma kogoś sobie pisanego
Każdy..? Keaton też..- pomyślałam, ale od razu odgoniłam tę myśl - Ale...czemu my mamy być sobie pisani?
- Nie wiem..to..po prostu tak jest
- A może to pomyłka..?
Pokręcił głową i pocałował mnie, zaskoczona oparłam się o ławkę i odwzajemniłam po chwili.
Odsunął się  Daj mi czas a udowodnię ci, że się nie mylę
Byłam w tak wielkim szoku, że tylko pokiwałam głową, nie zaszkodzi mi pozwolenie mu, a jeśli ma rację to..będziemy razem jak to nam pisane.
Mijały tygodnie, Jai przyjeżdżał po mnie codziennie pod szkołę, Keaton znowu się ode mnie odsunął, co najgorsze zaczął się kumplować ze swoim kuzynem Aaronem. Ten drugi ciągle próbował coś ze mną, kupował mi prezenty itd. nie zważał na to, że jestem z Jai'em.
Dzisiaj najmłodszy Brooks zabrał mnie do lasu, tego samego do którego chłopaki zabrali mnie i Klaudię w Wigilię.
- Teleportacja?
- Mam do tego specjalne urządzenie, tylko hybrydy mają naturalną umiejętność teleportacji.
- Oh... a czy hybrydy są pisane zwykłym zmiennokształtnym?
- Nie. Hybryd jest bardzo mało i zawsze są pisani tylko innej hybrydzie.
- Czyli np. Keaton będzie pisany hybrydzie?
- Tak. Wesley już jest pisany hybrydzie.
- Komu..??
- Klaudii
- Ccco...?
- Klaudia jest hybrydą czarownika i feniksa, którym jest i Wesley. Nie zmienia postaci, ale ma ogniste moce itd.
- Czemu dopiero mi to mówisz?
- Bo przed chwilą miała przemianę, dopóki nie zrozumiała tego sama nie mogliśmy nikomu nic powiedzieć.
- Oh..ok..
- Zadzwoni do Ciebie rano, teraz jest zbyt zmęczona i odpoczywa.
- Ddobrze...ale skoro jesteśmy sobie pisani to czemu ja nie miałam jeszcze przemiany?
Westchnął i przeczesał włosy - Możliwe, że ty miałaś rację i nie ja jestem ci pisany
- Jak nie ty to kto?
- Jesteśmy tu po to, a by to sprawdzić - zawiązał mi oczy i pocałował mnie, jak zwykle było to świetne uczucie. Po chwili oderwał się ode mnie i pocałował znowu. Ten pocałunek był intensywniejszy, czułam go w całym ciele. Oblała mnie fala gorąca, a w całej sobie poczułam przyjemne prądy. Gdy oderwał się ode mnie czułam, że mam zawroty głowy.
Odsłonił mi oczy - Który pocałunek był lepszy? W sensie, w którym czułaś wszystko bardziej intensywnie?
- Ddrugi.. - wyjąkałam wciąż łapiąc oddech
Westchnął - Więc ja muszę się usunąć w cień..
-Co?
- Ten drugi pocałunek nie był mój..
- Byłeś tak pewien, że jesteś mi pisany, a pozwoliłeś żeby ktoś inny nie pocałował?
- Musiałem się upewnić..
- Oh daruj sobie Jai, mówiłam..w sumie nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie, a ja nie jestem jedną z was
- Megan...jeśli nie dowiesz się kto jest ci przeznaczony to twoja przemiana...
- NIE JESTEM JEDNĄ Z WAS! - uciekłam
Dotarłam do polanki, kiedy nagle poczułam przeszywający ból w całym ciele. Upadłam skulona na ziemię, nie mogę być zmiennokształtna..Nagle poczułam jak coś spływa mi po ramieniu, dotknęłam tego, mimo późnej pory księżyc w pełni jasno oświetlał polanę, na swoich palcach zobaczyłam krew.
Z lasu wyszedł....

2 komentarze:

  1. Turlałam sie gdy przeczytałam że Jai jest "przeznaczony" Meg...xd
    fajny rozdział pisz kolejny bo chce wiedzieć czy dobrze podejrzewam ( a na pewno tak jest xd) kto wyjdzie z lasku :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy wiemy kto wyjdzie z lasu... ZBOCZENIEC!!!

    OdpowiedzUsuń